Cały dzień spędziliśmy w samochodzie. Dokładniej mówiąc 22 godziny nieustannej jazdy. Kiedy dotarliśmy na miejsce, zauważyłam Dorothę rozsypującą siano w zagrodzie dla koni.
Ona nas nie zauważyła. Dopiero kiedy podeszliśmy bliżej, powoli się do nas zbliżyła. Chyba pogorszył się jej wzrok, bo w pierwszym momencie mnie nie poznała. A może to ja tak bardzo się zmieniłam?
Przywitała mnie, rzucając mi się na szyję. Szybko jednak się odsunęła i przycisnęła palec do ust, dając tym samym znać, że mamy być cicho. Uśmiechnęłam się szeroko, bo wiedziałam co planuje. Chciała zaskoczyć Sarę.
Kiedy weszliśmy do domu, siostra siedziała w salonie. Delikatnie kołysząc się na fotelu bujanym, czytała jakąś książkę.
Dorotha poinformowała Sarę, że mają gości. Ta wstała powoli z fotel, łapiąc się za plecy. Dotarło do mnie, że ten rok odznaczył swoje piętno na obu kobietach. Sara podeszła do mnie, nie wierząc własnym oczom. Przyglądała się przez chwilę, jakby się zastanawiając, czy to nie sen... Zobaczyłam błysk w jej oku i wtedy kobieta rzuciła mi się na szyję.
Przedstawiłam im Marcusa, a Dorotha już rozdawała polecenia. Ona zawsze była dobrze zorganizowana. Marcus, jako gość, został posadzony na kanapie. Sara już rozpalała w kominku. Bałam się nieco o jej czary. Nie byłam pewna, czy nie osłabły tak, jak jej ciało. Idąc do kuchni, miałam nadzieję, że niczego nie podpali.
Na szczęście zamiast krzyków, chwilę później było słychać w kuchni ich skrępowane głosy. Marcus starał się opowiedzieć o sobie kilka słów.
Dorotha zaprowadziła mnie do kuchni, karząc zrobić coś ciepłego do picia. Sama sięgnęła do piekarnika po pachnący placek dyniowy.
Zasiedliśmy w salonie. Staruszki wypytywały o szkołę i o to, czy zakończyłam już naukę. A ja... opowiadałam wszystko, co przychodziło mi do głowy. Starałam się opisać 17 miesięcy swojego życia w kilkunastu zwięzłych słowach.
Już po kilku minutach, Marcus poczuł się swobodniej. Na bieżąco uzupełniał moje sprawozdanie, rzucając co jakiś czas zabawne anegdoty np. o tym, jak Pani Wasylisa "zakochała się" we mnie w trakcie pierwszego ukąszenia.
Nie omieszkałam pochwalić Marcusa i Rose. To w sumie dzięki nim mogłam być teraz tu, gdzie byłam. Chłopak objął mnie ramieniem, a ja zaobserwowałam nieznaczne poruszenie obu pań. Spojrzałam na Marcusa i wtedy on sam przyznał się do swojej orientacji. Wiedziałam, że wiele kosztowały go te słowa. Ja natomiast byłam dumna z niego i z obu sióstr. Zareagowały zupełnie swobodnie na tą nowinę.
Zrobiło się późno. Dorotha zakłopotana, nie wiedziała, gdzie położyć chłopaka. On powiedział, że bez problemu prześpi się na podłodze. Poszli razem na piętro, by zabrać dodatkowy komplet pościeli.
Sara poprosiła, bym chwilę została. W jej oczach pojawił się smutek, żal. Zapytała się, jak się czuję. Wiedziałam, że oczekuje ode mnie szczerej odpowiedzi. Powiedziałam jej o Dymitrze i tym, co się stało. Ale powiedziałam też, że przywykłam do swojego nowego życia i ma ono również dobre aspekty.
Sara nadal nie uporała się ze swoim poczuciem winy. W końcu to z jej powodu wyjechałam do Chin i z jej powodu stałam się wampirem. A przynajmniej tak to wyglądało w jej oczach. Nie było sensu tłumaczyć, że to nie prawda. Wiedziałam, że czekała na coś innego. Jedno krótkie słowo przywróciło jej spokój ducha. "Wybaczam". Kobieta przytuliła mnie mocno. Nie płakała, chociaż jej oczy się zaszkliły. Wiedziałam, jak wiele to dla niej znaczyło. Ja nigdy nie chowałam urazy, ona jednak nie zdołała się z tym sama uporać. Dopiero teraz, z bliska widząc jej twarz, zauważyłam, że zmieniła kolor. Ta barwna kobieta z burzą loków na głowie, straciła wiele włosów, które teraz skrzętnie zaplatała w warkocz. Ziemista cera i szare ubrania bardzo ją postarzyły.
Poszłam do swojego starego pokoju. Na łóżku siedział Marcus. Wskoczyłam w piżamę i położyłam się obok niego. Przez kilka minut rozmawialiśmy. Opowiedziałam mu trochę o obu kobietach i moich obawach z nimi związanych.
Widząc moją poważną minę, rzucił tekst, że nie każdy może być nieśmiertelnym podlotkiem. Nie chciał, bym na tym wyjeździe martwiła się czymkolwiek. Za te słowa oberwał poduchą!
Po krótkiej, acz owocnej bitwie, poszliśmy spać.
Nazajutrz zabrałam go do stajni. Zorza od razu do mnie podeszła, łagodnie iskając mnie w ucho. Marcus wzbudził zainteresowanie Zahira.
Wybraliśmy się na krótką przejażdżkę, która szybko przerodziła się w konkurs jeździecki i zawody.
Po powrocie z wycieczki, Marcus poszedł z Sarą do ogrodu. Ona była urodzoną ogrodniczką. Nie znam osoby, która miała bardziej różnoraki i lepiej wypielęgnowany ogród niż ona. Jedynie owoc życia nie chciał u niej rosnąć. Marcus, jako Simorośl, potrafił komunikować się z roślinami. Prowadził zaciętą dyskusję z nadwiędniętym kwiatem.
Zaniepokoiła mnie nieobecność Amthyst w stajni. Również Felix nie pojawił się od wczoraj. Dorotha opowiedziała mi o tym, że oboje odeszli do zwierzęcego raju. Oba zwierzaki zostały pochowane w ogrodzie pod wielkim dębem.
Staruszka opowiadała mi o przemijaniu i o tym, że obie z Sarą nie czują się już najlepiej. Nie chciałam tego słuchać. Złapałam ją za dłoń i powiedziałam, że jest w nich więcej życia, niż w niejednej nastolatce. Uśmiechnęła się lekko dotykając mojego policzka.
Musieliśmy powoli wracać. Od trzech dni byłam bez jedzenia, a przed nami był jeszcze jeden dzień drogi powrotnej. Obie kobiety wyszły z nami przed dom, ściskając nas na pożegnanie. Marcus wspomniał o czymś, o czym sama nie miałam pojęcia. Niebawem miał być koniec roku, który zawsze jest uwieńczony wielkim balem. Zaproponował, by obie panie przyjechały do szkoły. Uśmiechnęłyśmy się szeroko. Ta wiadomość dodała nam wszystkich trochę otuchy.
Wsiedliśmy do samochodu. Byłam szczęśliwa mogąc znowu zobaczyć swoją rodzinę. Wyjazd się udał. Wiedziałam, że teraz będzie coraz lepiej.
Co zastanie Lana w szkole?
Czy obie siostry przyjadą na bal?
Kiedy i jak on będzie wyglądał?
Czy Dymitr przyzna się Lanie do swojego uczucia?
Zobaczycie w kolejnej części.
Cóż... Może Dymitr po nią wyjechał a ona wraca i go nie będzie.
OdpowiedzUsuńP.S:Znów zwracam się z prośbą o to byś użyła imienia Kornelia.
Prośba do mnie dotarła i już mam zanotowane, ale póki co nie ma nowych postaci. Zjawi się ktoś nowy, to zjawi się też imię.
UsuńDziękuję
Usuńdroga teo twoj serial strasznie mnie wciagnal zarowno o lanie jak i o esmee ;-) o lanie dzisiaj zaczelam i dzisiaj skonczylam czytac . masz wielki talent do tworzenia seriali ,,pisanych" jezeli tak mozna go nazwac
OdpowiedzUsuńprosze nie przestawaj go tworzyc , chyba ,ze stacisz wene czy cos w tym stylu
Staram się jak mogę, ale dziękuję za komplementy :)
UsuńBardzo podoba mi się twój styl pisania. Gratuluję też pomysłowości! Serial jest wciągający i podziwiam Cię za to, że tak wspaniale wykorzystujesz to, co oferuje The Sims 3. Pewnie dużo czytasz? ^-^
OdpowiedzUsuńA no czytam, kiedy tylko mam chwilę wolnego :)
UsuńTeo, robisz z bloga powieść :) Nie przestawaj pisać, bo świetnie Ci to wychodzi :) Może kiedyś weźmiesz się za pisanie książek? ;>
OdpowiedzUsuńTeo, piszesz świetne odcinki. Czytam je od kiedy zaczęłaś nagrywać. Nie mogę się doczekać następnych odcinków!
OdpowiedzUsuń~ Herdi ^^
Teo , z każdym odcinkiem staje się ciekawsza historia ! A najbardziej mnie kręci , co u Steven'a :3
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny odc. i pozdrawiam ;*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńW końcu zabrałam się za nadrabianie zaległości :) Czyta się bardzo przyjemnie, jestem ciekawa co dalej :)
OdpowiedzUsuńTen serial jest genialny. Zastanawiam się tylko jak zrobiłaś to, że samochód ma znaczek toyoty i rejestracje ,,Toyota"
OdpowiedzUsuń