poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Drugi odcinek na YT!

Hej Hej Hej!!

Mam dla Was drugi odcinek "Historii o Esmee".
Po wielkich bólach i mękach z przerabianiem filmu, udało mi się go w końcu wrzucić.
Muzyka jest za głośna, a ja za dużo przegadałam. Za to jasność poprawiona.
Jak to mówi moja mama:
"Człowiek się całe życie uczy i jeszcze głupi umiera."
W związku z tym, proszę o wyrozumiałość no i do zobaczenia.

See Yaa!

Historia Esmee - odcinek 2

niedziela, 28 kwietnia 2013

Odcinek 12

Witajcie!

Kilka słów na wstępie :)
Dziękuję za miłe komentarze. Cieszę się, że trwacie ze mną i dopingujecie mnie do tworzenia kolejnych części opowieści o Lanie.
Chciałam wprowadzić małą zmianę.
Oglądałam wiele blogów, w których ludzie opowiadają o Simach tak jak ja. Jednak u nich wygląda to zupełnie inaczej. Są to luźne zdjęcia, bez większej historii. 
Doszłam do wniosku, że moja opowieść to coś na granicy "Opowiadamy Jak Sobie Gramy", a "Fotostory".
W związku z tym, iż jest to w sumie opowieść Simki, a nie moja, to chcę wprowadzić narrację pierwszoosobową. Niech Lana opowie o sobie sama :)
Zabieram się za pisanie odcinka, a Wy piszcie oceńcie, jak mi to wyszło :)

See Yaa

Witajcie. Pewnie zastanawiacie się, jak minęła mi pierwsza noc w nowym miejscu? Otóż bardzo szybko i z barwnymi, wręcz magicznymi snami. Słyszałam kiedyś, że sny z pierwszej nocy zawsze się spełniają. Moje jednak były mało realistyczne. Wstałam naładowana pozytywną energią. Poranna toaleta zajęła mi znacznie mniej czasu, niż dotychczas.




Nie zrobiłam makijaży, jedynie wzięłam prysznic i umyłam zęby. W pokoju leżały moje nierozpakowane jeszcze walizki. Przyjechałam na wieś, w związku z tym, postanowiłam ubrać się jak najbardziej zwyczajnie.



I oto efekt. Stare jeansy i moja ulubiona koszulka, stały się moim nowym strojem codziennym. Włosy spięłam w koński ogon, w końcu nie wiedziałam, co mnie dzisiaj czeka.



Wyszłam na dwór, by zobaczyć, co robią panie. Sara walczyła w ogrodzie z chwastami, w międzyczasie rozmawiając z roślinami. Tak, wyglądało to dziwnie, jednak słyszałam kiedyś, że należy mówić do wszystkich kwiatów i drzew, podobno to pomaga w ich wzroście.





Dorotha pracowała w zagrodzie. Okazało się, że Sara miała konie. Chciałam pomóc Doroth'ie, ale już kończyła rozsypywać siano.


Podszedł do mnie Zahir. Jedyny ogier w stajni. Podobno bardzo nieufny. Chyba udało mi się zdobyć u niego jakieś plusy. 



Pomogłam Doroth'ie zaprowadzić konie do boksów. Okazało się, że poza Zahirem, Sara posiada jeszcze dwie klacze. Amethyst - partnerka Zahira i Zorza. Ta druga jest bardzo młoda i nieokrzesana.





Nim siostry wróciły do domu, postanowiłam przygotować obiad. Dorotha pamiętała mnie jako mało zaradną dziewczynę. Mieszkanie w akademiku trochę zmotywowało mnie do nauki gotowania. Nie da się kilku miesięcy przeżyć na zupkach chińskich.



Panie były zachwycone. Moja radość nie trwała zbyt długo. Jeszcze przed deserem, odezwał się mój brzuch. Na pewno nie zaszkodziło mi jedzenie, bo to troszkę za szybko poszło. Podejrzewam, że to zmiana klimatu dała o sobie znać.



Sara powiedziała, żebym przeszła z nią do pokoju obok, bo ma coś na moje dolegliwości. To co zobaczyłam, zaparło mi dech w piersiach. Regał pełen kolorowych flakonów, sterty starych ksiąg i meble sprzed epoki. Byłam bardzo zaskoczona.



Sara podała mi jeden z wywarów i kazała wypić. Zrobiłam to bez wahania. Ból brzucha zniknął, jak ręką odjął.



Sara widziała moje zdziwienie. Nie musiałam pytać o nic, sama opowiedziała mi o miejscu, w którym stałyśmy. To była jej pracownia. Sara była czarownicą.



Zbladłam i zakręciło mi się w głowie. Sara zaproponowała, żebyśmy usiadły i wtedy mi wszystko opowie. W pokoju stała już Dorotha. Rozpalała ogień. Zupełnie jakby przeczuwała, że to będzie ciężka rozmowa i chciała zadbać o dobrą atmosferę. Byłam jej za to wdzięczna.



Po kilku minutach milczenia, kiedy Felix opuścił kolana swojej pani, Sara przeszła do opowieści. Była zdziwiona, że nie wiem nic na temat stworzeń nadnaturalnych. Nie rozumiałam jej zaskoczenia. Powiedziała mi, że powinnam się wiele dowiedzieć, ale nie chce mnie tym przytłoczyć. Mówiła, że w jej domu nie ma tajemnic i jeśli będę chciała coś wiedzieć, ona pokaże mi wszystko. Całą naszą rozmowę Dorotha milczała. W końcu nie wytrzymałam...



W mojej głowie trwały ciężkie procesy myślowe. Dedukcja nasuwała mi jedno pytanie. Skoro Sara jest czarownicą, to Dorotha musiała wszystko wiedzieć. Czy ona też jest wiedźmą? Usiadła na fotelu i skierowałam wzrok na nią. Po moim krótkim pytaniu, Dorotha zwróciła się do mnie swoim spokojnym głosem. Byłam spięta, mimo to, coś wewnątrz mówiło mi, że nie mam się czego bać.



Moja gosposia, jak zawsze potrafiła wszystkie emocje we mnie uspokoić. Odkąd pamiętam, uciszała moje wybuchy. Nawet kiedy opowiadała mi kim jest, siedziałam bez ruchu i słuchałam w napięciu. Widząc, że niewiele informacji do mnie dociera, wstała i pokazała mi coś, co całkiem ścięło mnie z nóg. Na jej plecach wyrosły piękne, zielone skrzydła.



Wstałam z fotela. Starsza pani podeszła do mnie, przemawiając spokojnym głosem, opowiedziała o tym, jak musiała w naszym świecie ukrywać swoją prawdziwą naturę. Wyjaśniła mi, że nie wszyscy są otwarci na takie rewelacje i nie wszędzie można obnażać swoje sekrety. Riverview było jednym z tych magicznych miejsc na świcie, gdzie każdy mógł cieszyć się pełną swobodą.



Dorotha wiedziała, że ten natłok rewelacji bardzo mnie wyczerpał. Przyznała się, że cały czas otaczała mnie aura ukojenia, żebym mogła w spokoju przyswoić wszystkie informacje. Zaproponowała, żebym poszła się położyć. Nie byłam w stanie wykrztusić z siebie ani słowa. Miliony myśli krążyły mi po głowie. W akompaniamencie strzelającego drewna w kominku, opuściłam pokój.



Położyłam się na łóżku, jednak nie mogłam zasnąć. Czy moje dzisiejsze sny miały się naprawdę spełnić? Boję się nawet o tym myśleć, bo skoro istnieją czarownice i dobre wróżki, to muszą istnieć też jakieś mroczne istoty. W naturze musi być zachowana równowaga...



Czy Lana odnajdzie się w nowym świecie? Czy będzie chciała poznać tajemnice nadnaturalnych stworzeń? Pójdzie do pracy, a może zajmie się studiowaniem wiedzy tajemnej? A może chcecie, by coś konkretnego wydarzyło się w kolejnych odcinkach? Macie pomysł, piszcie. Najciekawsze zrealizuję!

C.D.N.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Nowość? Czy się uda?

Witajcie!!

Chciałam Was poinformować, że właśnie podjęłam się pewnego wyzwania.
Postanowiłam nagrać filmik z mojej gry w Sims 3.
Czy seria wypali i czy w ogóle ma to jakiś sens, to zobaczymy za jakiś czas.
Teraz zapraszam Was serdecznie do oglądania i komentowania!

http://youtu.be/Vo-plCuFyrc

Wasza Teo.

niedziela, 21 kwietnia 2013

Odcinek 11

Witajcie!
Krótka informacja dla Was.
Miałam problem z Simami. Musiałam wszystko przeinstalować. Ponieważ postanowiłam nie pobierać więcej dodatków z internetu, postacie i miejsca są zmienione. Ponieważ save'y były zepsute, nie miałam również zapisanych rodzin. Stąd różnica w wyglądzie postaci. Również historia jest odrobinę zmieniona, ale o tym przeczytacie w pierwszych zdaniach tego odcinka. Nie przedłużając... Zapraszam.




Urlop między semestrami nie minął Lanie tak miło, jak planowała. Ciągłe nachodzenie Stevena i ataki reporterów rządnych świeżych nowinek, sprowokowały dziewczynę do zmiany uczelni.
Opuściła kampus nie zdradzając nikomu szczegółów swojego wyjazdu. Zmieniła wizerunek i podejście do życia. Miała dosyć ciągłych zmian, chociaż wiedziała, że to nieuniknione. Korzystając z okazji, zmieniła kierunek studiów na Akademię Sztuk Pięknych. Miała okazję spełnić jedno ze swoich marzeń.
O wszystkich zmianach w jej życiu wiedziała jedynie Dorotha. Jedynie starej gosposi Lana wierzyła bezgranicznie.
Czas na uczelni płynął nieubłaganie. Kolejne zajęcia i masa zadanych prac, pochłaniała każdą wolną chwilę.



Lana wiedziała, że to jest moment, w którym ma szansę zmienić swoje życie. Z chęcią chodziła na zajęcia, a każdą nową informację skrzętnie notowała w swojej pamięci.


Nawet w drodze na uczelnię nie traciła czasu. Dzięki tabcastom, uczyła się w każdej wolnej chwili.


Ponieważ skutki wypadku nadal nie pozawalały jej normalnie funkcjonować, wieczorami prowadziła swój trening rekonwalescencyjny.




A jak radziła sobie ze stresem? Czyste płótno i miękki pędzel załatwiały każdą sprawę.



Masa obowiązków nie przytłoczyła Lany. Dziewczyna nie chciała rozgłosu, ani przesadnych tłumów wokół własnej osoby. Znaleźli się jednak tacy, którzy nie wypytywali o jej przyszłość. Martin był jedną z tych osób.


Niesamowity chłopak. Studiował na AWF-ie. Poznali się z Laną na jednym z badań kontrolnych. Od razu przypadli sobie do gustu. Rozumieli się bez słów i śmieszyły ich te same dowcipy.



Dobrze się ze sobą bawili. Na którymś ze spotkań, Martin przyznał się do tego, że nie gustuje w kobietach. To uspokoiło Lanę. Nie szukała partnera, nie chciała bać się tego, że jakiś gest da Martinowi złudną nadzieję na coś więcej. Po tej informacji dotarło do niej, dlaczego tak dobrze się rozumieli. On widział w niej TYLKO przyjaciółkę.




Martin nie był jedyną pozytywną postacią w studenckim życiu Lany. Na jednym z epickich ognisk, zorganizowanych przez kogoś z jej akademika, poznała Baby.




Baby była buntowniczką. Była szczera i pewna siebie. To właśnie były podstawowe cechy ich przyjaźni. Jak widać, nie we wszystkim dziewczyny się zgadzały.


Życie w akademiku było znacznie ciekawsze niż w bractwie. Rozgrywki sok-pong'a umilały nie jeden nudny wieczór.



Zdarzało się, że ktoś obcy zawitał do jej łózka. Wtedy niezbędny okazywał się megafon.


Lana jest bardzo tolerancyjną osobą. Ale wszystko ma swoje granice. Pani w rozmiarze XXL całymi dniami chodziła w bieliźnie.


Jak widać, pośpiech nie zawsze jej służył. Zdarzało się, że jej nogi plątały się z tymi od stołu...


Tuż przed przyjazdem do kampusu, Lana zrobiła jeszcze jedną rzecz. Założyła bloga. Anonimowe wpisy pozwoliły jej dać upust swoim emocjom i obawom, a dzięki temu, nikt nie mógł wiedzieć, kto jest ich autorem.


Po zakończeniu semestru nie chciała wracać do domu Dorothy. Wiedziała, że i tam będzie ją nachodził Steven. Pojechała do innego miasta. Małej miejscowości koło Seattle - Riverview.



Na progu tego pięknego domu, ktoś na nią czekał. To Dorotha. Lana przyjechała do miejsca, w którym mieszkała siostra jej gosposi. Wiedziała, że obie panie nie są już bardzo młode i przyda im się każda pomoc. Dorotha ucieszyła się z prośby, z jaką zwróciła się jej młoda przyjaciółka. Miały razem zamieszkać.


Po krótkiej chwili milczenia, Dorotha przytuliła dziewczynę do siebie. Lana już wtedy wiedziała, że znalazła swoje miejsce na ziemi.


Weszły do środka, gdzie Sara krzątała się po kuchni. Z uśmiechem na twarzy przywitała Lanę i prosiła, by ta czuła się jak u siebie. Siostra Dorothy była jej bliźniaczką. Jednak szczuplejsza postura i zupełnie inny styl sprawiały, że wyglądała zupełnie inaczej.


Usiadłyśmy w kuchni przy kubku gorącej herbaty. Opowiedziałam im o moim pobycie na uczelni i jak zachował się Steven. Rozmawiałyśmy pół nocy.


Kiedy tylko Lana zaczęła ziewać, Dorotha postanowiła pokazać jej pokój. Dziewczyna podziękowała i pożegnała gosposię.


Lana nie mogła od razu się położyć. Jej miejsce zajął Felix - kot Sary.


Kot wstał z łóżka i zaczął się łasić do nieznajomej. To były ostatnie chwile, przed pierwszą nocą spędzoną w tym domu.



Czy Lana odnajdzie się w nowym miejscu? Czy pójdzie do pracy? I czy poznała już wszystkich domowników? A może mają oni jakiś sekret?
Cierpliwości... :)


C. D. N.