poniedziałek, 6 maja 2013

Odcinek 13

Hej Hej Hej !!!

Dzięki za tak liczne podpowiedzi. O ile się nie mylę, to wykorzystam większość z nich. Będzie podróż za granicę, ugryzienie wampira, szkoła magiczna, zombie przyjaciel i (nie)dobry wilkołak :)
Mam nadzieję, że trafię w Wasze gusta :D
A teraz lecimy...


Całą noc nie mogłam spać. Starałam się zebrać myśli i podjąć odpowiednią decyzję. W ciągu jednego dnia, okazało się, że świat, w którym żyłam, ma swoje drugie oblicze. Chciałam porozmawiać z Sarą.


Nie zdziwił mnie fakt, że właśnie pracowała nad kolejnymi eliksirami. Zapytałam jej, czy jeśli zostanę, to opowie mi wszystko o magii i nauczy mnie wszystkiego. Z radością przyjęła moją informację i od razu chciała iść do Dorothy. Musiały zostać podjęte pewne decyzje.


Właśnie robiła śniadanie. Tak, każdy w domu miał swoje obowiązki. Sara zajmowała się uprawami, a jej siostra domem i końmi. Zastanawiałam się, jaki obowiązek zostanie przydzielony mnie.


Moja stara gosposia z ulgą przyjęła wiadomość, o mojej decyzji. Bardzo chciała, żebym została, a nasze ostatnie rozmowy nie dawały jej spokoju. Klamka zapadła. Miałam zostać, nauczyć się jak najwięcej o tajemnicach tego świata i do tego przejąć część obowiązków Dorothy. Konie, to nimi miałam się zajmować.


Dorotha przyklasnęła w dłonie i z zadowoleniem na twarzy stwierdziła, że powinnam nauczyć się jeździć konno. Sara podchwyciła temat i nim się obejrzałam  zaciągnęła mnie za rękę do swojej sypialni.


Stanęłam przed ogromną szafą, z której kobieta wygrzebała kilka ciuchów i parę butów. Wciągnęłam na siebie bryczesy, golf i oficerki. Z tymi ostatnimi musiała mi pomóc Sara. Te buty są bardzo dopasowane, ciężko je samemu wciągnąć na nogę. Mam nadzieję, że z czasem wszystkiego się nauczę.


Czarownica zabrała mnie do stajni. Wydała kilka poleceń i instrukcji odnośnie pielęgnacji koni. Widząc moją przerażoną minę, którą przywdziałam na widok kosza pełnego różnych narzędzi, uśmiechnęła się i wręczyła mi tylko dwa z nich. Szczotkę i szpikulec. Powiedziała, że to starczy na początek.


Dostałam jeszcze jeden prezent. Zorzę. Sara kazała mi się z nią przywitać i powiedziała, że ten koń będzie należał do mnie. Zaniemówiłam. Klacz wydawała się być zadowolona z tej wiadomości.


Wyprowadziłam ją z boksu i zabrałam się za pielęgnację. Szczotka poszła w ruch.


O kopyta też zadbałam.


Potem przyszedł czas na próbną jazdę. Wyprowadziłam Zorzę na dwór i nim wsiadłam na jej grzbiet...


Poprosiłam, by była dla mnie wyrozumiała. Myślę, że wyczuwała, jak bardzo się boję.


Pierwszy raz usiadłam w siodle. Nie pytajcie, jak to musiało wyglądać.


(Mały bonus ode mnie xD )


Nie trwało to zbyt długo, jednak moje pośladki miały dosyć. Klacz spisała się na medal. Miałam wrażenie, że momentami, sama korygowała moje błędy i dbała o to, żebym nie spadła.


Po powrocie pomogłam Sarze w ogrodzie. Nie trwało to zbyt długo, bo Dorotha już wołała nas na obiad.



Po posiłku, obie panie, miały mi pokazać, na czym polega ich magia. Dorotha mile mnie zaskoczyła, obdarowując mnie możliwością latania. Nie omieszkałam wytestować. 


Pokazała mi również, w jaki sposób naprawia wszystkie urządzenia w domu.


Sara również chciała mnie czymś zaskoczyć. Miałam wrażenie, że między siostrami zrodziła się rywalizacja.


Niestety... Nie wszystko poszło zgodnie z planem...



Sarę zamurowało. Dorotha nabrała wody w usta. Nie wiedziałam co jest grane. Pobiegłam do sypialni, by zobaczyć, dlaczego obie tak zbladły.


O mało nie padłam na ziemię. Na szczęście, nim zaczęłam rozpaczać, urok zniknął.


Wróciłam do salonu. Sara była załamana. A ja? Sama nie wiedziałam co myśleć. Tylko jeden wyraz nasuwał mi się na język - 'wyjazd'.


Serce mi się krajało. Próbowałam przekonać Sarę, że nie mam jej za złe tego, co się stało.


Przekonałam ją, że to po prostu dla mnie za dużo. Zbyt wiele rzeczy działo się w moim życiu, a ja nie potrafiłam za tym nadążyć. Chciałam odsapnąć i pozbierać myśli. Chciałam wyjechać.


Dwa dni później, rozpakowywałam torby w jednym z chińskich hotelików. Zatrzymałam się w jednej z wiosek na odludziu. Shang Simla, bo tak się ona nazywała, miała przynieść mi ukojenie i zrozumienie.


Dzień po przyjeździe, zapisałam się na zajęcia z Sim Fu. Miały mnie nauczyć panowania nad swoim ciałem i umysłem. W oczekiwaniu na swojego mistrza, zastanawiałam się, co przyniesie nowy dzień.


Jak minie Lanie pobyt w Chinach? Czy spotka kogoś ciekawego? Czy uda jej się podjąć jakieś decyzje związane z jej życie? 
Sama jestem tego ciekawa...

C. D. N.

4 komentarze:

  1. Bardzo fajny odcinek(zresztą jak każdy) :) Już nie mogę się doczekać następnego!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakozesz tak okrutnie skończyć odcinek ! :p

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję za wykorzystanie mojego pomysłu :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Niech Lana nauczy się medytacji i podczas jednej z nich postanowi wrócić do Sary i Dorothy. :) Pozdrawiam. Super odcinek!

    OdpowiedzUsuń