sobota, 6 lipca 2013

Odcinek 18

Hejka!

Po ostatnim incydencie z pogryzieniem Dymitra, Panna Dragomir zaprzęgła Rose i Marcusa do pracy nade mną.
Dzisiaj opowiem Wam, co wyprawiała Rose.
Już kolejnego dnia po tym tragicznym incydencie, Rose czekała na mnie przed wejściem do pokoju.


Zabrała mnie na dwór i kazała założyć dres. Już wtedy zaczęłam się bać tego, co ma w planach.


Najpierw jogging...


Po dobrej rozgrzewce weszłyśmy do środka. Rose wynalazła jedną z niezagospodarowanych piwnic. Jak się okazało, ona miała już wizję tego miejsca.


Następnego wieczora, stare skrzynie ustąpiły miejsca nowemu sprzętowi do ćwiczeń. Dostałam przykaz spalenia tu całej nadwyżki adrenaliny. Treningi z Rose, stanowiły nieodzowną część "dnia" kilku kolejnych tygodni.





Niestety, nocne ćwiczenia na siłowni nie wystarczały. Nie potrzebowałam zbyt wiele snu, w związku z czym, mogłam ćwiczyć w piwnicy również w ciągu dnia. Nikt tam nie przychodził, więc nie było żadnego ryzyka. By trochę urozmaicić mi ćwiczenia, Rose podarowała mi iPoda. 


Ćwiczenia siłowe i wytrzymałościowe...




Przeplatałam momentami tanecznymi...


W między czasie, Pani Dragomir, walczyła dzielnie z księgami, starając się znaleźć dla mnie eliksir.





Wiecie, podziwiam ją. Nie wiem, ile eliksirów zdążyła stworzyć, ale nadal się nie poddawała. Nie wiem, czy kiedykolwiek będę w stanie się jej odwdzięczyć.


Jakby tego było mało, podjęła się próby nauczenia mnie "zdrowego żywienia". Chciała, bym nauczyła się pić ludzką krew bez wstrzykiwania swojego jadu. To przez niego Dymitr tak się ostatnio zachowywał.


Pierwsze próby były zabawne i tragiczne zarazem. Oczekując na reakcję nauczycielki, moje serce wskakiwało mi do gardła...



Nie trudno się domyślić, jakie były efekty tych ćwiczeń...



Wszystkie te ćwiczenia zaczynały mnie nużyć. Fakt, że przynosiły zamierzone rezultaty, jednak wprowadzona monotonia, dawała mi się we znaki. Po jakiś 3 miesiącach, Rose postanowiła wprowadzić kilka zmian do naszych ćwiczeń. Nocą, kiedy miasto "wymierało", ona zabierała mnie w trasę. Czasami pływałyśmy w jeziorze aż do wschodu słońca...


Albo grałyśmy w nogę...


Również szkolny stół ping-pongowy poszedł w ruch.


Ta odmiana, pozwoliła mi trochę bardziej optymistycznie spojrzeć na moją przyszłość. Miałam nadzieję, że dzięki dobrej formie, będę mogła wrócić do zawodu akrobatki. Rose szybko odwiodła mnie od tego planu. Powiedziała, że jako wampir nie mogę zostać osobistością. Może będę mogła poruszać się za dnia, jednak ludzie nie pozwolą mi "umrzeć". Jeśli stanę się rozpoznawalna, to zawsze będą mnie porównywać do oryginału, który powinien już dawno nie żyć.



Przyjęłam tą wiadomość z pokorą. Jeszcze wiele musiałam się nauczyć o swoim nowym życiu. Kiedy ja ćwiczyłam sztuki walki...



Rose doniosła Wasylisie o moich marzeniach. Ta chcąc zrekompensować mi straty i docenić moje wysiłki, sprawiła nam mały prezent.


Tak! Dostałyśmy rowery!! Byłam tak mega szczęśliwa, że nocne wycieczki rowerowe stały się priorytetem w naszych ćwiczeniach.


Ten prezent nie zwolnił mnie jednak z prób karmienia się. Pełna obaw, podejmowałam kolejne próby.



Spięta wyczekiwałam kolejnych objawów wstrzyknięcia jadu...


Jak się okazało, moje ćwiczenia przynosiły coraz lepsze efekty! 



Ewentualne drobne niedociągnięcia, uczyłam się tuszować hipnozą. Tego jednak nie wolno było mi nadużywać.


Jak widzicie, wszystko idzie w dobrą stronę. Następnym razem, opowiem Wam, jak pomagał mi Marcus. Nie, nie myślcie, że jedynie ćwiczenia fizyczne i odpowiednia "dieta", to wszystko w co zaangażowali mnie moi przyjaciele. Czym są treningi, jeśli dusza niespokojna...

4 komentarze:

  1. Uwielbiam czytać Twojego bloga <3
    Takich blogów nie jest dużo, a
    Twój mnie szczególnie zainteresował :>

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo czekam na kolejny odcinek ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie, jak zawsze. <3 www.simowe-pasje.blogspot.com Zapraszam ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Podoba mi się, ze postanowiłaś do opowieści włączyć istoty nadnaturalne.

    OdpowiedzUsuń