Nim zdążyłam zareagować, on był już między naszymi gośćmi, szczerząc do nich swoje kły.
Wasylisa szybko przywołała syna do porządku, karcąc go niczym niegrzecznego kundla.
Głos zabrał starszy mężczyzna. Był nim Mistrz Xian, ten sam, który uczył mnie sztuk walki w Chinach. Razem z nim przybył jego syn - wampir, który zatopił kły w moim ciele i tym samym skazał mnie na wieczne życie drapieżcy.
Starzec wspomniał, iż Juno przybył tu, by ze mną porozmawiać.
Przerażony Marcus, w odruchu bezwarunkowym, ścisnął dłonie Samuela. Ten lekko się uśmiechnął i zasłonił mężczyznę swoim ciałem, odgradzając go od naszej konfrontacji.
Wszyscy stali spięci, słuchając słów starca. Zgodziłam się porozmawiać z moim oprawcą.
Wyszliśmy w piątkę z sali, nie chcąc zakłócać ostatnich minut balu. Dymitr był przeciwny naszej rozmowie. Pani Dragomir uspokoiła go jednak, że teraz wampir nie wyrządzi mi już żadnej krzywdy.
Dymitr niechętnie udał się za swoją matką i chińskim mistrzem do salonu. Wiedziałam, że pilnie nadzoruje całą sytuację.
Razem z Juno poszłam do sali z fortepianem. Ten opuścił wzrok i zaczął swoją przemowę. W jego głosie można było wyczuć prawdziwy żal i pokorę.
Przepraszał mnie za to, co mi zrobił. Na wiele miesięcy zniknął z domu, gdyż czuł się winny całego zajścia, a ja byłam jego pierwszą przemienioną istotą. Przyznał, że nie potrafi nad sobą panować. Ojciec zaciągnął go tutaj w nadziei, że ktoś mu pomoże. Jak się okazało, byli w mieście od sześciu tygodni. Nie przyszedł wcześniej, ponieważ na festiwalu jesieni pogryzł kilka osób. Nie był w stanie się pohamować.
Wysłuchałam go w spokoju, a każde jego słowo wywierało na mnie coraz większe współczucie. Powiedziała, że wybaczam mu to co zrobił, chociaż na początku nie miałam takiego zamiaru. Wiedziałam, jak się czuł, sama przechodziłam to samo piekło. Zaoferowałam pomoc, a dokładniej możliwość rozmowy z panią dyrektor. Chciałam zapytać ją, czy znajdzie miejsce w swojej szkole dla tego nieszczęśnika.
Poszliśmy do salonu. Dymitr drgnął, kiedy tylko zjawiliśmy się w drzwiach. Z troską przyjrzał się mojej osobie, upewniając się, że jestem cała i zdrowa.
Podeszłam najpierw do niego, dając do zrozumienia, że wszystko jest w jak najlepszym porządku. Powiedziałam, że muszę porozmawiać z jego matką.
Zaprosiła mnie do swojego gabinetu. Przedstawiłam całą sytuację i powtórzyłam słowa Juno. Teraz wyjaśniła się przynajmniej sprawa napadu na Festiwalu Grozy. Wasylisa bez zastanowienia zgodziła się przyjąć chłopaka pod swoje skrzydła. Czasami zastanawiałam się, jak wielkie serce kryje ta filigranowa kobieta.
Kiedy my dyskutowałyśmy w gabinecie nauczycielki, w salonie panowała niezręczna, wręcz drętwa cisza. Pamiętam, jak Dymitr reagował na moją osobę. Jakie katusze musiał przechodzić tym razem?
Pod bacznym okiem wilkołaka, odprowadziłam "nowego" do jego "pokoju" - celi, którą sama zajmowałam na początku. Po drodze troszkę rozmawialiśmy. Juno nie mógł się nadziwić, jakim cudem tyle różnych stworzeń żyje w zgodzie na tak małej powierzchni.
Zamykając chłopaka w piwnicy, przed oczami przeleciało mi wiele wspomnień. Pierwszy głód, smak krwi, godziny ćwiczeń i medytacji, jakie spędzałam na katowaniu swojego ciała tylko po to, by zwalczyć w sobie chęć zabicia wszystkich żywych istot wokół mnie. Życzyłam mu wytrwałości...
Wracając na górę, zauważyłam, jak Dymitr rozluźnił swoje spięte mięśnie. Teraz zapanował spokój.
Pani Wasylisa pożegnała Mistrza Xian, obiecując mu cotygodniowe relacje z postępów syna.
Goście opuścili już zamek. Ta cała sytuacja trwała znacznie dłużej, niż mi się wydawało. Po wspaniałym balu i nieco stresującym spotkaniu, przyszedł czas na relaksującą kąpiel. Nazajutrz wszyscy mieli opuścić mury tej szkoły.
Ponieważ to był nasz ostatni wspólny wieczór, wszyscy spotkaliśmy się przy kominku, wspominając różne sytuacje mające miejsce w minionym roku. Marcus wtulony w Samuela wyglądał na reszcie na szczęśliwego. Na niebie królował pełny księżyc, to odbiło się wymuszoną przemianą Dymitra w niesfornego wilczka. Również Rose wyglądała na zadowoloną z "życia"?
I wtedy coś nie dało mi spokoju. Gdzie podziewała się Caroline? Rose w mgnieniu oka zaczęła przeszukiwać zamek.
Nie minęło dziesięć minut, jak duch wyłonił się z za jednej ze ścian, machając do mnie porozumiewawczo. Rose nie chciała niepokoić chłopaków, miałam podejść sama.
Caroline była w damskiej toalecie. Płakała, ukrywając twarz w dłoniach. Ale co tak właściwie się stało?
Zastanawiacie się, dlaczego Caroline płacze?
Czy to coś poważnego?
A może zwykła, kobieca fanaberia?
C. D. N.
To ja napisałam pod tamtym postem komentarz w którym było że będzie tu Juno. Nie spodziewałam się że będę miała rację! A jeśli chodzi o Caroline (tu włączam swoją bujną wyobraźnie) to jedyne co mi przychodzi do głowy to, to że Dymitr ją ugryzł podczas swojej niekontrolowanej przemiany a ona się boi. :)
OdpowiedzUsuń(Teraz będę się podpisywać pod moimi komentarzami jako Emii)
Może Caroline została zombi? (ja i moja chora wyobraźnia)
OdpowiedzUsuńZa pewnie między Judo a Dymitrim będzie walka o Lane ^^
(wciąż czekam na wielki powrót Stevena^^ było by zabawnie, byli mężczyźni Lany w jednym miejscu)
Zgadzam się :) Byłoby śmiesznie :P
UsuńNo i to jak XD
Usuńfajnie by było tylko, że Dymitri nie jest jej ex tylko raz się pocałowali choć on coś do niej czuję :)
UsuńHmm... A może była zakochana w Marcusie lub w Samuelu, zobaczyła ich razem i... Ciach! Lub było jej smutno, że musiała opuścić swoją garstkę przyjaciół? Albo faktycznie została przemieniona w zombie (bo ma zieloną skórę na ostatnim zdjęciu!)
OdpowiedzUsuńAlbo jest Simoroślą?
UsuńNa pewno jest zielona :D
OdpowiedzUsuńŚwietny odcinek czekam na więcej!
Caroline stała się zombie. Albo płacze bo jest zombie, albo płacze bo najpierw była mumią, potem człowiekiem a teraz zombie
OdpowiedzUsuńStawiam, że Caroline stała się Zombi :D/ Ala :)
OdpowiedzUsuń