niedziela, 1 lutego 2015

Odcinek35

Bez słowa zeszliśmy do kuchni, szybko rozdzielając kolejne zadania.


Jako, że nie chciałam puszczać chłopaków razem, to Juno poszedł załatwić jakieś odpowiednie autko... Tak, Prius nie nadaje się do jazdy po takim terenie.



A Dymitr i ja podskoczyliśmy do miasta, żeby zrobić zapasy na drogę.



W drodze powrotnej postanowiłam przerwać okrutnie męczące milczenie i wrócić do ostatniej sytuacji. Zapytałam wilczka, dlaczego tak agresywnie zareagował na zachowanie Juno i wyjaśniłam, co mu się przydarzyło. Zapewniłam również, że ja do tego wampira już od dawna nic nie czuję, a on jedynie źle zinterpretował moje słowa.



Dymitr nie odezwał się ani słowem. Patrzył na mnie poważnie, a następnie nachylił się gwałtownie, całując mnie w usta...



Byłam w szoku, jednak moje serce zabiło mocniej. W głowie wyświetlił mi się pokaz slajdów, przypominając każdą sytuację, w której wilkołak zachował się podejrzanie. Dopiero teraz zrozumiałam, że nie robił tego złośliwie, a jedynie z troski o mnie. Czy to możliwe, żebyśmy mogli złamać klątwę naszych rodów? Nie chciałam myśleć o konsekwencjach. Przyciągnęłam go mocniej do siebie i odwzajemniłam pocałunek.



Wracając do domu, zauważyłam zieloną terenówkę na podjeździe. Juno wrócił, a ja wiedziałam, że teraz z nim muszę porozmawiać.



Dymitr został na dole, pakując nas do wyprawy...



... a ja poszłam do sypialni wampira. Musieliśmy sobie wyjaśnić pewne sprawy. Nie wyglądał na zdenerwowanego. Leżał zrelaksowany na łóżku, co trochę mnie zdziwiło.



Uśmiechnął się widząc mnie. Wstał i czekał aż coś powiem. Próbując dobrać odpowiednie słowa, oznajmiłam, że nie do końca zrozumiał moją wypowiedź, że bardzo go lubię i ... Wtedy mi przerwał i z rozpromienioną twarzą powiedział, że nie muszę się tłumaczyć. Nie miał zamiaru przepraszać. Stwierdził, że nie żałuje tego co zrobił. Żałowałby gdyby nie spróbował. Obiecał, że to się nie powtórzy i poprosił, żebym uważała na wilka. 



Przed wyjazdem postanowiliśmy się jeszcze zdrzemnąć. Nikt nie wiedział ile czasu zajmą nam poszukiwania i kiedy znowu zobaczymy łóżko.



Nie tracąc więcej czasu, ruszyliśmy w stronę jaskini. Wielka, majestatyczna głowa smoka, spoczywała na stromym zboczu góry. Przerażająca i tajemnicza. Czy chowała przed słońcem to, co my chcieliśmy mu pokazać?



Dymitr bezzwłocznie zabrał się za poszukiwanie "klamki". Każdy nowy grobowiec dostarczał nam coraz to więcej "nowinek technicznych" sprzed tysiącleci.



Mimo, iż panowie ze sobą nie rozmawiali, w powietrzu można było wyczuć napięcie. To niestety odbiło się echem na wilczku, który w obliczu gniewu, postanowił pokazać swoje pazury.



Juno dzielnie przesuwał wszystko, co tylko się dało. Był najsilniejszy z nas wszystkich.



Ja zbierałam wszystkie przedmioty, podbiegając do każdej mieniącej się rzeczy.



Dotarliśmy w końcu do komnaty, która zapowiadała się bardzo obiecująco. Ogniste pułapki, masa posążków i maleńki świecący klejnot na niskim postumencie...


Kiedy wampiry próbowały okiełznać płomienie, wilk doskoczył do świecidełka. Z jego twarzy zniknęła euforia.


Nie chciałam się tak szybko poddawać. Starannie badając wszystkie ściany, natrafiłam na ukryte przejście.


Pokój, do którego dotarliśmy, znacznie różnił się od poprzednich. Na jego końcu widniało przejście zablokowane przez ogromny głaz. Wymiary zablokowanego pomieszczenia były niewielkie, a głaz sprawiał wrażenie, jakby został do niego idealnie dopasowany. Nie było szansy go przesunąć. Z niewielkich szczelin, przebijał niesamowity blask, jakby ściany tego maleńkiego pomieszczenia były pokryte złotem. Czy poza głazem mogło się tam jeszcze coś zmieścić? A może za nim jest kolejne przejście? Juno próbował go rozbić, jednak i to nie przyniosło najmniejszego skutku.



Postanowiliśmy się cofnąć i pomyśleć, co z tym fantem zrobić. Ponieważ kilkanaście długich godzin byliśmy na nogach, w końcu zmorzył nas sen.



Z samego rana, wampir wyskoczył jak uderzony piorunem. Pobudził nas szybko i opowiedział przedziwną historię o jednym ze starych artefaktów. Topór Kata, którym to jeden z katów zabił samego króla Shang Simla. Podobno król Yao Tan był strasznym tyranem, pałającym się czarną magią. Kat zabijając go, umieścił tę magię w toporze, co zrobiło go niesamowicie mocnym.



Byłam przerażona. Kolejna legenda, kolejna zagadka, kolejne poszukiwania. I tutaj Juno zaskoczył nas jeszcze bardziej. Topór ten był eksponatem w największym muzeum kultury wschodu - Świątyni Niebios. Mistyczny artefakt, którego nie trzeba szukać?



Wampir udzielił nam wskazówek, co do miejsca położenia muzeum. Nie było na co czekać. Musieliśmy tylko wrzucić coś na ząb.


Wsiedliśmy w auto i na pełnym gazie ruszyliśmy w drogę.


W okolicy 4 rano, czyli tuż przed wschodem słońca, dotarliśmy na miejsce. Ogromna budowla umiejscowiona w najwyższym punkcie okolicy, nie zapraszała nas do siebie. Wtedy zrozumiałam jeszcze jedną rzecz. To nie był grobowiec. To nie była jaskinia. To było muzeum. Miejsce, w którym przychodzi się oglądać eksponaty. Nikt ich tu nie kupuje, ani nie dostaje w prezencie. Chcesz mieć "toporek"? Musisz go sobie wziąć...


C. D. N.

8 komentarzy:

  1. Jej! Nareszcie!! Super odcinek! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wreszcie... myślałam, że byłaś tam z Laną i dopiero wróciłaś... ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nareszcie! :) Warto było poczekać :) Przy okazji, zapraszam na mojego bloga, na którym zaczynam opowiadanie. :) http://mojaszalonahistoria.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Nareszcie! Warto było tyle czekać!
    Dosyć długo Cię czytam i dalej jestem ciekawa, co oni tak właściwie mówią... to daje duże pole do popisu dziwnej wyobraźni.
    Za każdym razem, gdy Lana palnęła coś głupiego z mojego punktu widzenia, omal nie krzyczałam: "Lano, nie lam! Lamo, nie lan!" Co wpadło do myślenia po przejęzyczeniu... Lama i Lana tak podobnie brzmią, że język się sam plącze.
    Nie wiem, co jeszcze powiedzieć. Po prostu świetnie, chociaż w poprzednich odcinkach przydałoby się poprawić literówki i błędy interpunkcyjne (wiem, że to czasem wkurzające tak ciągle przypominać), bo - ehe, aha - jest ich masa. Można spokojnie piec rogale. Nie mówię tego, oczywiście, złośliwie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jej! To chyba pierwszy tak długi komentarz na moim blogu :) dziękuję! Oczywiście, zgadzam się z Tobą co do błędów i nie traktuję źle tego, że o tym wspomniałaś. O literówkach wiem, bo nawet w poprzednim odcinku są ;) ja namiętnie zjadam liliterki, ale dorzucam coś ekstra. Z interpunkcją jest gorzej, bo jak mnie trafi, to przecinki wrzucam gdzie popadnie. Jednak przychodzi czas, że i na nie mam "smaka" zjadając połowę :) postaram się temu przyjżeć, bo chciałabym wydrukować to opowiadanie, więc korekta i tak jest konieczna. Tylko kiedy? Brak czasu mnie kiedyś zabije ;)

      Usuń
  5. Hej hej hej Teo! Wczoraj, to znaczy dzisiaj koło 2 w nocy trafiłem na twój filmik z serii "Alex w podróży" i muszę powiedzieć, że budowle są fantastyczne! Szkoła Vladimira jest chyba moim ulubionym. Postanowiłem, że zerknę na bloga o którym wspominałaś. I jest fantastyczny! Historia szalenie się rozrasta, a czytając od początku muszę powiedzieć, że bardzo się rozwinęłaś jako narratorka. Przeczytanie wszystkich 35 odcinków bez przerw jednym tchem zajęło mi około 3 godziny i jakieś 5 kubków herbatki ^^ - muszę powiedzieć, że byłaby to niesamowita lektura. Jak już kiedyś wydrukujesz całą historię to proszę - podziel się ze mną, bo też chciałbym mieć wersję papierową u siebie na półce! Na pewno znalazłaby miejsce na mojej półce! Chyba to, co mnie najbardziej zaciekawiło to wątek Marcusa i Samuela, przez co zaczynam się o siebie martwić hah. Świetna lekturka. Już nie mogę się doczekać kolejnych epizodów! Mam nadzieję, że znajdziesz troszkę więcej czasu i poskromisz moją ciekawość.
    Nie mogę doczekać się, by poznać nowych uczniów w szkole. Będę tęsknił za Rose, która była moją ulubienicą i mam nadzieję, że się jeszcze pojawi :) I mam jeszcze nadzieję, że Caroline wróci do swojego starego nowego wyglądu. Ogromne pozdrowienia i uściski Teo. See ya!

    PS. Nadal nie przepadam za Dimitrem... No ale cóż, miłość jest ślepa.
    PSPS. Zapomniałem wspomnieć o tym, że świetnie kreujesz simów w CASie. Naprawdę świetna robota!

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Teo, twój blog jest świetny! To dzięki Tobie spróbowałam swoich sił w prowadzeniu bloga. Pojawił się na nim dopiero post "zapoznawczy", ale jeszcze dzisiaj mam zamiar wstawic kolejny(juz drugi). Rozpocznie on opowieść o mojej simce-Shaunie Berg (taki mały spojler^^). Bardzo ciekawi mnie Twoja opinia, więc mam nadzieję, że zerkniesz chociaż na moment i go ocenisz. Dziękuję Ci za WSZYSTKO jestes dla mnie inspiracją. Dzięki Tobie mogłam stworzyć własną, unikatową historię. Pozdrawiam gorąco!♥ Mój blog: http://
    www.simowe-pasje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam, źle wpisałam link do bloga. Napiszę jeszcze raz (WyBaCz) http://www.simowe-pasje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń