Ostatnio Dorotha, była jakaś nieobecna...
Wszystkie czynności wykonywała w milczeniu, a jakiekolwiek
odpowiedzi były bardzo zdawkowe.
Steven dostał stertę nut do opanowania, bo jak się okazało,
jego grupa miała wydać kolejną płytę.
Ja również ciężko trenowałam. Za to udało mi się wykonać
kilka całkiem niezłych występów.
No może nie wszystkie były wspaniałe...
Steven próbował troszkę zrelaksować Dorothę. Zabrał ją na
festiwal i zafundował niezłą zabawę!
Oboje byli zestresowani. Po powrocie z zabawy, gosposia
postanowiła rozwinąć kolejną umiejętność. Nie wiem... czyżby próbowała czymś
zając swoje myśli?
Steven korzystał z naszego domowego spa. Ta praca go
wykańcza.
Ja też mam nowe hobby. Co najbardziej relaksuje mnie po
ciężkim treningu? Kolejna edycja "MasterChef'a".
Tuż przed snem, ukochany bardzo mnie zaskoczył. Zaśpiewał mi
serenadę.
Szepcząc mi do ucha, dodał, że marzy mu się tatuaż. Cóż
mogłam powiedzieć? Jego decyzja i tak była nieodwracalna.
Następnego dnia, Steven udał się do salonu...
... a ja na miasto. Nie uwierzycie, co wtedy widziałam...
Dorotha odprowadzała wzrokiem pewnego, starszego pana...
Po powrocie do domu, opowiedziałam o wszystkim Stevenowi i
zaproponowałam, że zrobimy imprezę, na którą zaprosimy szanownego staruszka.
Steven niestety nie był zadowolony z tego pomysłu.
Ja jednak lubię stawiać na swoim. Zorganizowałam biesiadę.
Dorotha była zachwycona, kiedy powiedziałam, że może kogoś zaprosić.
Były tańce.
(tu wybaczcie za ujęcie, ale pan był wróżkiem, a moja simka
ma póki co nie znać nadnaturalnych postaci, więc musiałam mu
"wykadrować" skrzydełka)
Wiecie, jak bardzo lubię naszą gosposię. Potrafimy dogadać
się bez słów. Kiedy widziałam jej minę, wiedziałam, że ma dosyć jednego z
gości, który od kilku minut zanudzał ją wywodami na temat wpływu zorzy polarnej
na rozmnażanie pingwinów.
W pewnym momencie, Dorotha zniknęła nam z pola widzenia. Jak
się okazało, wymknęła się ze swoim znajomym...
Dom był w opłakanym stanie. Gosposia miała pełne ręce
roboty. W podziękowaniu, zabrałam ją nazajutrz do teatru na koncert
symfoniczny.
W drodze powrotnej, zapytałam o postać starszego pana,
którym okazał się być pan Christopher Lancer, były wojskowy.
W domu dokończyłyśmy naszą rozmowę. Dorotha opowiedziała mi
o tym, jak spotykali się potajemnie od wielu miesięcy. Jak zostawił dla niej
żonę i mieszka sam w małym domku na obrzeżach miasta.
I co będzie dalej? Jak potoczą się losy zakochanych?
Zobaczycie kolejnym razem.
C. D. N.
C. D. N.
a jednak romans :D
OdpowiedzUsuń